poniedziałek, 4 marca 2013

13.Ślepo podążać...

Hej wszystkim, wiem, że ostatnio odcinki wychodzą marnie, ponieważ mam straszne zaniki weny i brak czasu :/ Postaram się pisać lepiej i dodawać odcinki może trochę bardziej systematycznie, choć nie wiem, czy będzie to do końca możliwe.. Na koniec, prosiłabym o komentarze, bym wiedziała, że ktoś to czyta ;_; Dziękuję i zapraszam do czytania <3

_________________

Pojedyncze krople deszczu spływały po szybie dużego okna. Co parę minut słychać było głośny grzmot, a niebo rozświetlały pojedyncze błyskawice. W pokoju unosiła się przyjemny zapach dania przygotowanego przez Lisę. Adam siedząc na parapecie ślepo wpatrywał się w niewidzialny punkt na ciemnym, zakrytym czarnymi chmurami niebie. Co jakiś czas zerkając na zegarek - wskazówki ani drgnęły. Nienawidził takich dni, wtedy tematy, których pragnął za wszelką cenę nie roztrząsać, nie dawały mu spokoju. Wszystko podążało w stronę Tommy'ego.

*Adam*
Okropne uczucie... przecież Tommy jest dorosłym mężczyzną, pod żadnym pozorem nie mogę go kontrolować. Nie mogę mu niczego zabronić, nie chcę tego robić. 

 Wiele pytań, na które nie znał odpowiedzi bez litości panoszyło się w jego głowie. Gdzie jest Tommy? Czemu nie wraca? Kim jest dla niego ta dziewczyna? Po chwili dręczące myśli ustały, a umysł pogrążył się w śnie.


 Tommy i Emily siedzieli na miękkiej kanapie w małym barze, popijając whisky, rozmawiając i śmiejąc się do utraty tchu. 
- Wiesz, jeszcze nigdy nie wyglądałaś tak pięknie - uśmiechnął się blondyn patrząc w roześmiane zielone oczy. Nadmiar alkoholu spowodował szum w jego głowie - Żałuję, że wtedy się rozstaliśmy - wziął duży łyk trunku, który uderzył w jego skronie
- Ja też, ale wtedy pojawił się Jake, później Adam...kochasz go jeszcze? - zawahała się
- Nie - odpowiedział stanowczo - To nigdy nie była prawdziwa miłość - chociaż był pijany, wierzył w fałszywość mówionych przez niego słów - Facet to nie moja bajka - ukłucie w jego sercu przybierało na sile
- A może - dziewczyna zbliżyła się od ucha blondyna - Jakbyśmy się postarali - Przyjemny dreszcz przeszedł po ciele Tommy'ego, Emily delikatnie przegryzła płatek ucha Ratliff'a, ten nie wytrzymał, odwrócił się w jej stronę i gwałtownie wbił się w czerwone, duże usta czując zapach alkoholu i damskich perfum. Chude palce wplotły się w blond włosy przyciągając gitarzystę do siebie. Tommy już dawno nie czuł bliskości innej osoby, pragnął zaznać tego uczucia jak najszybciej. Duża dawka silnego alkoholu sprawiła, że w tej chwili nie pracował ani umysł ani serce, lecz spragnione ciało. Ratliff wstał i pociągnął niższą dziewczynę za rękę. Wyszli na zewnątrz baru, zimne powietrze ochłodziło ich rozgrzane ciała, Tommy ponownie zatopił się w pocałunku Emily, szedł ślepo w tył, po chwili jego plecy zetknęły się z zimną karoserią samochodu Briana, którym przyjechali do baru. Wyjął z kieszeni kluczyki i próbując przerwać pocałunek, na co dziewczyna mu nie pozwalała po omacku próbował trafić w zamek czarnego BMW. Po wielu próbach udało mu się to i obojga wpadli do środka, zamykając za sobą drzwi. W tej chwili nie martwili się o zaparowane szyby lub różnorodne odgłosy dochodzące ze środka auta. Ślepo podążali starą, zapomnianą drogą.


 Ciemność okryła cały pokój Tommy'ego. Adam co chwila przekręcał się z boku na bok, co przerywało ciszę panującą w pomieszczeniu. Nie mógł spać. Tommy jeszcze nie wrócił. Spojrzał na zegarek - 02:47
- Nie zasnę - westchnął, wstał z łóżka i poszedł w stronę kuchni. Gdy wszedł do pomieszczenia rozległ się dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach, po chwili w progu stanął Tommy. W panującym półmroku widać było tylko niewyraźne zarysy twarzy i błyszczące, brązowe oczy.
- Gdzie byłeś? - spytał półszeptem Adam
- Nie twoja sprawa - odburknął blondyn i skierował się w stronę salonu. Lambert wpatrywał się w miejsce, w którym przed chwilą stał Tommy, po chwili poszedł za nim - Martwiłem się
- Śmieszne - zadrwił - Masz mnie za dziecko? 
- Nie - dopiero teraz uświadomił sobie, że robi z siebie nadopiekuńczego idiotę
- No właśnie. Nie widzę najmniejszego powodu, żebym musiał ci się tłumaczyć - odparł, rzucił niedbale swoją skórzaną kurtkę na sofę i wkroczył do łazienki. Lambert westchnął cicho i poszedł do pokoju z nadzieją, że uda mu się zasnąć.


1 komentarz:

  1. Ja czytam ! Od samego początku ale wybacz nie dodawałam komentarzy bo jakoś tak, dopiero niedawno zdałam sobię sprawę jak to bardzo motywuje ;) A więc ci powiem że jest Bardzo, bardzo fajnie i chcę więcej ^^ Chociaż takie krótkie te rozdziały ;____; ale się trzba cieszyć tym co mamy. Mam nadzieję że znajdziesz tochę czasu i weny żeby pisać dalej bo z chęcią poczytam ;) Jeszcze raz życze duuużo weny ! C:

    OdpowiedzUsuń