sobota, 26 stycznia 2013

Fanpage

Dobry ;) Znalazłam na facebook'u polski fanpage Adommy (nie mój). Zapraszam do polubienia ! ;D

http://www.facebook.com/pages/Adommy-Polish-Fans/383763148385411?fref=ts

sobota, 19 stycznia 2013

10.Jak w koszmarze

- Adam, nie chciałem powiedzieć, że nie chcę cię już znać, chcę twojej przyjaźni, to najlepsze co mogło mnie spotkać. Wprowadziłeś mnie na drogę, którą będę szedł już do końca moich dni, przez całe moje życie nie doświadczyłem tylu emocji ile ty mi dostarczyłeś przez ten czas odkąd cię poznałem, zarówno tych dobrych i złych, dziękuję ci za wszystkie, bo one nauczyły mnie życia - Adam uniósł głowę by spojrzeć w zamglone oczy Tommy'ego, to co w nich zobaczył nie odwzorowywało smutku ani radości, poczuł silny ucisk w brzuchu widząc pierwszą łzę spływającą z brązowego oka - Nasze ścieżki rozeszły się, ale nie na tyle byśmy się nie widzieli - kontynuował - Mam nadzieję, że pewnego dnia oboje zaznamy szczęścia, którym będziemy kierować się na przód
 Adam zaniemówił, niektóre ze słów wypowiedzianych przez Tommy'ego były nie zrozumiałe przez drżenie jego głosu, zaczął niewyraźnie wypowiadać ciche słowa - Tommy...ja zaznaję tego szczęścia na co dzień, gdy widzę uśmiech na twojej twarzy, gdy twoje oczy mają ten urok kiedy się śmiejesz - to jest dla mnie najpiękniejszy widok. Wtedy, kiedy się rozstaliśmy, twoje oczy ukazywały tylko smutek, tego nie wybaczę sobie nigdy, martwię się, że gdy wszyscy odejdą ode mnie, zostanę sam, ale najbardziej poczuję tą pustkę, gdy odejdziesz ty - Adam poczuł jak kolejna seria łez ciśnie mu się do oczu, blondyn zbliżył się do niego i delikatnie go objął szepcząc mu do ucha - Nigdy nie odejdę, jedyne co może mnie z tobą rozłączyć to moja śmierć - Lambert jeszcze mocniej ścisnął chłopaka, czując drżenie swoich rąk na myśl o śmierci Tommy'ego, nagle oboje usłyszeli donośne stukanie w drzwi, Ratliff cofnął się, otarł wciąż spływające po jego policzkach łzy i skierował się w stronę drzwi, zdążył przekręcić klucz, a one gwałtownie się otworzyły prawie go przy tym uderzając. W progu stanęła niska, blondwłosa dziewczyna, o delikatnej posturze. Jej wzrok wyrażał jedynie smutek i złość, Tommy doskonale znał te brązowe oczy wymamrotał ciche - Lisa? Spojrzenie dziewczyny nabierało coraz więcej złości, aż po chwili wybuchnęły niespodziewanym płaczem, Lisa rzuciła się na brata - Tommy, tak tęskniłam - gitarzysta ścisnął ją mocniej, nie wiedział co ma powiedzieć, zdał się na ciche - Ja też
 Całej tej akcji przyglądał się Adam stojący w progu, pierwszy raz od kilku godzin zobaczył delikatny uśmiech na twarzy Tommy'ego. 
- Lisa, pamiętasz Adama ? - spytał odsuwając się od dziewczyny
- Pewnie, cześć Adam - podeszła do o wiele wyższego od siebie mężczyzny ocierając przy tym łzy i całkiem rozmazując delikatny makijaż - Cześć Lisa - odparł, przytulając ją. Po chwili wszyscy znaleźli się na skórzanej sofie i  zadając mnóstwo pytań typu "co tam?", "jak tam?"[...]

- A więc nie jesteście już razem? - spytała zdziwiona Lisa
- Nie - odpowiedzieli jednocześnie, smutnym głosem
- Szkoda, ładna była z was para - odparła opierając łokcie o kolana
- Stało się, życie toczy się dalej, trzeba myśleć o tym by przetrwać następny dzień, zamiast przywoływać wspomnienia z przeszłości i tak ich nie zmienimy, chociażbyśmy chcieli - powiedział Adam spuszczając głowę i delikatnie zerkając na Tommy'ego, który cicho mruknął - Yhm..proszę, nie rozmawiajmy o tym - dziewczyna przytaknęła szukając innego tematu. Spojrzała się na zegarek - O matko, ale późno, chyba będę się już zwijać, jutro do was wpadnę - Ratliff odprowadził siostrę do drzwi, żegnając ją ucałował jej policzek, gdy opuściła dom wrócił na miejsce ziewając ospale
- To co, idziemy spać czy masz jeszcze jakiś plan? - spytał czarnowłosego
- Nie, padam z nóg, gdzie śpię?
- Jeśli nie masz nic przeciwko śpimy w moim pokoju
- Nie mam, jestem tak zmęczony, że mogę spać nawet tutaj na podłodze
- Nie no, nie będę aż taki wredny, będziesz spał na łóżku, a ja się prześpię na podłodze - poszli w kierunku pokoju blondyna, niższy otworzył drzwi i wszedł do ciemnego pomieszczenia przesiąkniętego jego perfumami, Adam rozkoszował się tym zapachem, uwielbiał tą mocną, męską woń, przy której zawsze tracił zmysły - Tommy, czy mogę się ciebie o coś spytać? - odezwał się niepewnie
- Tak, jasne, pytaj
- Wiem, że ostatnio nie dzieje się między nami najlepiej, ale czy jest możliwość, że wrócisz do nas, do zespołu? - blondyn podszedł do wokalisty i spojrzał w jego niebieskie tęczówki uśmiechnął się delikatnie - Wrócę, tylko proszę, daj mi jeszcze trochę czasu, muszę jeszcze poukładać sobie wszystko, teraz pewnie cały zespół mnie nienawidzi, za to, że odszedłem bez słowa
- Nie przejmuj się nimi, to był twój wybór i twoja decyzja, oni nie mogą kierować twoimi uczuciami. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wrócisz
- Muszę wrócić, nie wytrzymam już siedzenia w tej norze - Ratliff uśmiechnął się szerzej, wprawiając Adama w coraz lepszy nastrój - No dobrze, to może lepiej pójdźmy już spać, bo zaraz umrę, ten dzień był strasznie męczący - Lambert pokiwał znacząco głową i poszedł w stronę łóżka, rzucił się na aksamitną pościel wtulił się w nią i od razu zasną. W porównaniu do wokalisty Tommy męczył się ciągle na twardej powierzchni, uwielbiał wygodę i przez to przewracał się z boku na bok szukając odpowiednie pozycji. Jego ciągłe ruchy obudziły zmęczonego Adama i nie dawały spać przez resztę nocy. Brunet nie wytrzymał, wstał z łóżka i leniwym krokiem poszedł w stronę Tommy'ego - Ratliff idź na łóżko, bo w ten sposób oboje się nie wyśpimy - ten nie protestował, wstał i ruszył w stronę miękkiego łóżka, na którym wreszcie mógł zasnąć

***

- Cam, uspokój się, przecież nic się nie stało ! - wrzasnęła Ashley na keybordzistkę 
- Ale czemu ja dowiaduję się o tym dopiero teraz !?
- Bo bałam się, że od razu polecisz do nich i zaczniesz się wtrącać
- Poleciałabym, bo się o nich martwię !
- Camila, zrozum, to są dorośli ludzie i nie potrzebują niańki, mają swoje problemy i sami je rozwiążą - taki kłótnie towarzyszyły Ashley i Camili już od dawna, czuły, że długo razem nie wytrzymają w jednym zespole
- Nie będziesz mi mówić co mam robić, zrobię co chcę i tak jak reszta powinnam być powiadamiana o wszystkim na bieżąco
- Reszta nie zachowuje się jak ty
- Dobrze, jeśli tak tego chcesz, to proszę - odchodzę !
- Co ? Cam, nie możesz, nie możesz zrobić tego Adamowi
- Znajdzie sobie inną keybordzistkę ja już tutaj nie jestem potrzebna, widać, ze dwie dziewczyny w zespole to za dużo ! Padło za wiele słów bym została, podjęłam decyzję, jutro wyjeżdżam !
Ashley stanęła jak wryta, poczucie winy zalało jej cały umysł, wszystko działo się tak szybko jak w jednym, długim koszmarze...

niedziela, 6 stycznia 2013

9.Chciałbym to wszystko odkręcić...


Miną już nie cały tydzień od odejścia Tommiego, Adam zorganizował casting na nowego gitarzystę, ale Lambertowi nie spodobał się żaden, żaden nie miał tylu możliwości jak Tommy. W każdym Adam zauważył jakąś minimalną cechę, która przypominała mu blondyna i twierdził, ze nie mógł by z nią wytrzymać, więc od razu kandydat był skreślany, nawet jeśli był wirtuozem gry na gitarze. Adam od pewnego czasu, przestał przejmować się, że Tommy go opuścił, ale za to te uczucia zastąpiła złość, złość na blondyna, który nie tylko skrzywdziłjego, ale i cały zespół, a najgorsze, że przez karanie Adama, karze fanów, którzy zawsze czekają nie tylko na samego Lamberta, ale na całą Glamily.

*Adam*

Nigdy nie znajdę podobnego człowieka do Tommiego, ten egoistyczny dupek, ma w sobie coś, czego nie da się po prostu zastąpić. Jest w nim cecha bez której ten zespół nie istnieje

- Adam, musisz się zdecydować, bo w ten sposób nigdy nie znajdziemy dobrego gitarzysty, a jeśli tak bardzo chcesz Tommiego to może zadzwoń do niego - powiedział wkurzony na Adama Issac. Już nie mógł wytrzymać tej sytuacji.
- A myślałeś, ze nie dzwoniłem? Dzwonie codziennie, nawet po kilka razy odkąd wyjechał
- Tommy to jeden wielki egoista i nikt więcej, myślałem, że ma jeszcze trochę rozumu

*Adam*

Pewnie jakbyś wiedział co zrobiłem, to mnie byś tak nazwał

- To niestety jego wybór
- Ale żeby nie odbierać telefonu i nic nam nie powiedzieć?
- Z tej strony to akurat jest głupkiem, ale to, że odszedł to nie była jego wina, szczerze mówiąc, przez swoją głupotę zmusiłem go do tego, więc pretensje miejcie do mnie - Adam wyszedł z salonu i poszedł w stronę swojego małego pokoiku. Nagle zatrzymał się, zatrzymał się obok drzwi do pokoju Tommiego. Stał i wpatrywał się w nie.

*Adam*

Tommy...brakuje mi ciebie...wróć...

Brunet patrzył na drzwi dłuższą chwilę, po długim namyśle wkroczył do pokoju blondyna.

*Adam*

Heh..Tommy nigdy nie pozwalał mi tu wchodzić, ciekawe co on tu trzyma

Adam jednak nie należał do osób, które lubią grzebać w rzeczach innych, miał potem straszne wyrzuty sumienia, więc usiadł tylko na łóżko. Nie mógł się powstrzymać i zajrzał do małej szafeczki,  uśmiech zawitał na jego twarzy ujrzawszy zdjęcie, zrobione kiedyś przez jego brata. Na zdjęciu uśmiechnięta para obejmowała się, mając na głowach śmieszne, świąteczna czapeczki. Adam od razu przypomniał sobie to miłe wydarzenie:

Ciemna, zimna noc za oknem domu rodziny Adama, nie wiadomo skąd spadł śnieg i pokrył białym puchem ulice San Diego. W domu świeciła się różnymi kolorami, pięknie ozdobiona choinka, pod którą leżało pełno prezentów. Te święta Tommy spędzał u Adama, kochał do niego przyjeżdżać, w domu zawsze panowała miła, rodzinna atmosfera, przy której blondyn czuł się wspaniale. Zapach przygotowywanych przez Leilę potraw wprawiał w szaleństwo wszystkich domowników. Tommy zauważył, że jeszcze nigdy nie czuł się tak niesamowicie, jego mama nigdy nie starała się zbytnio na święta, czasem nawet święta te w ogóle nie były obchodzone. Adam, choć był ateistą uwielbiał Boże Narodzenie, nie tylko z tego powodu, że mógł jeść ile mu się spodoba, ale też, że mógł zobaczyć całą rodzinę w komplecie. 
- Patrzcie co wytrzasnąłem ze strychu ! - krzykną wbiegający do pokoju Neil
- Mam nadzieję, że to nie zdechły szczur - zaśmiał się Adam tuląc do siebie Tommiego
- Nie, coś lepszego - Neil wyciągnął z worka dwie czerwone, świąteczne czapeczki i nałożył parze na głowy - Uśmiech ! - krzyknął naciskają zielony przycisk w aparacie[...]
- No to już mamy pamiątkę po naszych pierwszych spędzonych razem świętach - Adam, popatrzył się na wyświetlacz aparatu a później na Tommiego, zbliżył się delikatnie do blondyna i ucałował jego wilgotne usta
- Wesołych Świąt Adam 
- Wesołych Świąt Tommy...

- Adam? 
- Ashley ?! Matko nie strasz mnie 
- Co robisz w pokoju Tommiego? Znaczy już nie Tommiego
- Nic, tak tylko wszedłem - Adam chciał szybko schować zdjęcie, tam skąd je wyciągnął
- Co to? - dziewczyna podeszła do bruneta i wyciągnęła z jego dłoni zdjęcie
- Adam? Skąd to masz?
- Znalazłem w szafce Tommiego...
- Kto ci pozwolił grzebać w jego pokoju?
- Nie mogłem się powstrzymać, ale dzięki temu jestem pewien jednej rzeczy
- Jakiej?
- Nie wytrzymam już bez Tommiego ani chwili dłużej - Adam poderwał się z łóżka i szybko pobiegł do swojego pokoju. Brunet wyciągnął z szafy małą, czarną walizkę i włożył do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Wbiegł do salonu by powiedzieć wszystkim, żeby się o niego nie martwili i wyszedł z autobusu. Niestety lotnisko było dość daleko i jedyne co mu zostało to zadzwonienie po taksówkę [...]

Lot miną szybko, a Adam w ogóle nie odczuł zmęczenia, w porównaniu do Tommiego kochał latać samolotem. Teraz był w Los Angeles i jechał taksówką w stronę Burbanku - rodzinnego miasta blondyna. 
- Ciekaw jestem jak Tommy zareaguje, gdy mnie zobaczy...- mrukną do siebie Adam
- Jesteśmy na miejscu proszę pana 
Adam zapłacił taksówkarzowi, wziął swoją walizkę i wyszedł z samochodu. Na ulicach było bardzo pusto, można było tylko usłyszeć szelest liści na drzewach. Adam szedł wąskim chodnikiem w stronę domu, gdzie miał spotkać się z Tommym. Po 5 minutach stanął przed drzwiami, w głowie ciągle układał sobie zdania jakie wypowie przy blondynie. Zapukał delikatnie i od razu usłyszał kroki. 
- Dzień dobry 
- Adam? Dzień dobry, co ty tutaj? - zaskoczona kobieta, stanęła jak wryta
- Ja do Tommiego, mogę wejść?
- Tak, tak... - wpuściła Adama i zawołała chrypniętym głosem - Tommy! Masz gościa!
- Ja? Kog... - Tommy stanął po środku pokoju i patrzyła się na Adama - Adam? Co ty tu robisz?
- Tommy... możemy porozmawiać?
- Tak...możemy - ostatnie słowo blondyn powiedział bardzo cicho, spuszczając lekko głowę
- To może ja was zostawię samych - mama Tommiego poszła w stronę swojego pokoju
- Chodź, usiądź - Ratliff zaprowadził Adama do salonu - Może coś ci zrobić? 
- Nie, ty też usiądź, muszę powiedzieć ci coś ważnego
- Słucham - Tommy usiadł na sofę, unikał spojrzenia Adama jak ognia
- Ja...chciałbym cię przeprosić za to co zrobiłem, wtedy w moim pokoju, nie wiem co we mnie wstąpiło, nie chciałem, żeby to tak wyszło...Tommy, proszę, wróć
- Adam, ja teraz nie mogę wrócić, nie widzisz co się ze mną dzieje, nawet jeśli bym wrócił to byłoby jeszcze gorzej niż jest w tej chwili
- Tommy...ja cię potrzebuję, ten zespół bez ciebie nie istnieje
- Ale co to za zespół bez przyjaźni, nie rozumiesz, że ta przyjacielska wieź między mną a tobą została przerwana w jednej chwili
- Wiem i właśnie po to tutaj przyjechałem, chcę ją naprawić, ja to wszystko zepsułem i chcę to odkręcić - Adam uniósł lekko podbródek Tommiego, by spojrzeć mu w oczy
- W ten sposób na pewno tego nie odkręcisz, nie widzisz co ty robisz? Wiem, że oboje byśmy chcieli znowu być razem, ale to nie możliwe
Adam nie wiedział co powiedzieć, miał ochotę rozpłakać się jak dziecko, które zbiło ulubiony wazon swojej mamy, chciał zasnąć i obudzić się wtedy, gdy już wszystko będzie tak jak było wcześniej.
- Nienawidzę psuć związków, jeden już zepsułem - nasz, teraz nie chcę zepsuć twojego z Saulim. My to przeszłość, to skończona bajka. Niedawno uświadomiłem sobie, że nasz dawny związek był w większości dla zabawy, dla fanów, dla popisu, oczywiście kochaliśmy się - wiem, ale teraz ty i Sauli tworzycie prawdziwą parę - dla was. My mogliśmy robić co chcemy, raz udawać singli, a raz parę, był to związek bez ograniczeń, a wy macie zasady, na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest przelotna miłość, a przeze mnie będzie zniszczona. Nie odszedłem tylko dla siebie, ale też dla twojego dobra Adam.
- Tommy...ja... - zauważył małą łzę spływającą po policzku Adama - Wiem, że między nami teraz nie dzieje się najlepiej, jak też nie chcę kończyć z Saulim, ale jeśli nawet skończę to na pewno nie będzie twoja wina, nie możesz też obwiniać się za koniec naszego związku, to nigdy nie będzie twoja wina. Ja jestem głupkiem, myślę tylko o sobie, ranie osoby na których mi zależy. W jednej chwili wszystko wali się przez moją głupotę i egoizm. Nigdy nie zastanawiałem się jak dużo może przeżywać inna osoba. Nawet nie wiem co powiedzieć, wiem, że wszystkie wypowiedziane przez ciebie słowa były prawdziwe, myślałem, że przyjadę do ciebie tak po prostu, przeproszę cię i wszystko będzie ok. Teraz mam ochotę po prostu strzelić sobie w głowę, za to co zrobiłem dla wszystkich osób... Nie wiem jak mam cię prosić byś wrócił, gdybyś teraz zajrzał w mój umysł, nie zrozumiałbyś nic, prócz tego jak bardzo chcę to wszystko odkręcić, wrócić do przeszłości...pierwszy raz czuję się tak potwornie...wybacz mi...proszę - Adam ledwo wypowiedział ostatnie słowa, później spod spuszczonej twarzy można było usłyszeć tylko ciche łkanie...