niedziela, 23 czerwca 2013

22.Niezagojone rany

Witajcie kochane! 
Jest mi ogromnie miło, że tyle osób czyta moje opowiadanie. To wspaniałe :) 
Liczba wyświetleń przekroczyła już 3 tys. a czytelników przybywa :D Dziękuję Wam <3
Till czy ty też uważasz, że Pauliny chyba nikt nie pobije co do ilości dodawanych odcinków ? ;o Mi napisanie 22 odcinków zajęło...6 miesięcy ?! O_o a Paulinie, żeby napisać 39 mniej niż miesiąc xDD 
Dziękuję Little Vampire :)
Dziękuję też Agacie Przygodzkiej i GlamsticGirl za miłe słowa :))  

Mam nadzieję, że ten odcinek Wam się spodoba.  Zapraszam do lektury <3 
_____________________________________________________________

Po niecałej godzinie Adam i Tommy dojechali do hotelu, w którym mieli spędzić kilka najbliższych nocy. Lambert zgasił silnik i odpiął pasy. Spojrzał się na blondyna i uśmiechnął się lekko. Tommy odpowiedział tym samym. Po chwili szepnął - Dziękuję
- Za co? - zdziwił się Adam
- Za to, że przyjechałeś - odparł patrząc w niebieskie tęczówki. Czekał na jakikolwiek gest ze strony bruneta. Oparł dłoń o skórzane siedzenie i powoli zbliżał się do niego.
 Adam przez chwilę nie widział co zrobić. Czuł na co Tommy w tej chwili czeka. Uśmiechnął się tylko i spuścił wzrok - Nie musisz - otworzył drzwi  i wystawił nogę, dając blondynowi do zrozumienia, że chce opuścić samochód - Chodźmy już, zespół się martwił 
 Tommy pokiwał znacząco głową. Wyszedł z samochodu i wyjął z niego swój bagaż. Poczuł jak niezagojone rany w sercu otwierają się na nowo.
Będzie lepiej
Pomyślał i mocniej ścisnął uchwyt od walizki. Po chwili poszedł za Adamem do hotelu. 
 Weszli do środka. Tommy rozejrzał się. W hallu stało kilka sof, na których siedziały pojedyncze osoby. Jedna czytała jakąś książkę, druga z kolei piła ciepła kawę. Podszedł do recepcji
- Dzień dobry - uśmiechnął się recepcjonista 
- Dzień dobry. Tommy Joe Ratliff - powiedział i po chwili otrzymał klucz. Podziękował i ruszył w stronę swojego pokoju razem z boy'em hotelowym, który niósł jego walizkę. Weszli do windy i pojechali na właściwe piętro.
 Winda zatrzymała się - Dziękuję - rzekł Tommy do młodszego od siebie chłopaka i wziął walizkę. Poszedł w stronę swojego pokoju, który znajdował się na końcu korytarza. Po chwili stanął przed wypolerowanymi, dębowymi drzwiami. Włożył klucz do zamka i przekręcił go. Wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Rozejrzał się.
 Ściany miały kolor kremowy jak również zasłony na oknie. Po środku stało dwuosobowe łóżko, przy którym stała szafka nocna, a na niej lampka. Po lewej stronie pokoju stała dębowa szafa. Po prawej znajdowały się drzwi do łazienki a obok nich małe biurko. Nad biurkiem wisiał obraz dodający otoczeniu ciepła. Cały pokój był bardzo przytulny.
 Tommy odłożył walizkę i westchnął głośno. Po chwili wszedł do łazienki.

***

- Wezwij go do mnie - powiedział ze spokojem menadżer.
- Proszę, daj mu odpocząć. Miał ciężki lot - odparł Adam. Mężczyzna popatrzył się na niego
- Masz mi go tutaj przyprowadzić. Teraz - rzekł szorstko.
Brunet po chwili wyszedł z pokoju. Ruszył w stronę pokoju oznaczonego numerem 45.
 Zapukał trzykrotnie. Drzwi otworzyły się i stanął w nich Tommy. Miał na sobie biały szlafrok z logiem hotelu.
- Co jest? - spytał
- Menadżer prosi cię do siebie
- Dobra, daj mi chwilę - odparł niechętnie i poszedł do łazienki. Po chwili wrócił, miał na sobie wygniecioną koszulę i czarne spodnie - Który pokój? - spojrzał na Lamberta
- 42
 Tommy pokiwał znacząco głową i wyszedł z pokoju zamykając je na klucz. Nie patrząc na Adama ruszył do pokoju, w którym czekał na niego menadżer.
 Czekała go niemiła rozmowa[...]

***

 Cały zespół, prócz Adama stał na scenie przygotowując się do próby. Tommy stał na końcu nastrajając gitarę. Skaleczenia na dłoni sprawiały mu ból, gdy próbował zagrać jakikolwiek akord. Ale nie mógł teraz pokazać słabości. Musiał starać się by znowu było tak jak przedtem.
 Po chwili do sali wszedł Adam, a za nim Sauli. Lambert szybkim krokiem wszedł na scenę zostawiając chłopaka na widowni. Sięgnął po mikrofon leżący na jednym z głośników. Rozejrzał się. Jego uwagę przykuł Tommy, któremu najwyraźniej nie wychodziła gra. Podszedł do niego
- Coś się dzieje? - spytał. Tommy uniósł wzrok.
- Nie, wszystko w porządku - wymusił na swojej twarzy sztuczny uśmiech. Adam spojrzał na jego dłoń. Była cała w skaleczeniach. Chwycił ją delikatnie. Po ciele Tommy'ego przeszedł przyjemny dreszcz spowodowany dotykiem bruneta.
- Tommy, skąd te rany? - zaniepokoił się
Ratliff zabrał dłoń i włożył do kieszeni szarej, przydużej bluzy.
- To nic takiego. Po prostu upadłem na pobite szkło. Dam radę zagrać
- No dobrze - odparł wątpiąc w to, że Tommy zagra bezbłędnie na tej próbie - Jakby coś się działo, to mów - odwrócił się słysząc, że menadżer wchodzi do sali
- Zaczynamy! - powiedział głośno mężczyzna. Adam zwrócił się jeszcze raz w stronę Tommy'ego i posłał mu szczery uśmiech. Po chwili stanął na środku sceny.
 Próba zaczęła się od Never Close Our Eyes. Po pustej sali rozniósł się głos Adama. Tommy z całych sił próbował nadążać za rytmem i grać jak najlepiej, lecz dłonie trzęsły się, a palce sztywniały.
- Stop! - krzyknął menadżer. Spojrzał wrogo na Tommy'ego - Co to ma być? - warknął
- Przepraszam - odburknął blondyn, tonem który nie spodobał się mężczyźnie.
- Słuchaj. Nie obchodzi mnie to, że przez jakąś pannę zaniedbałeś grę. Dla mnie liczy się zagrany idealnie koncert. A to nie jest pod żadnym względem idealne! - ostatnie zdanie wypowiedział bardzo podniesionym głosem. Był wyraźnie wkurzony na Ratliff'a za to, że miesza życie prywatne z pracą.
- Daj mu spokój, to był dla niego na prawdę ciężki okres - odezwał się Adam próbując załagodzić sytuację. Znał charakter blondyna i wiedział, że jeśli menadżer nie odpuści rozpęta się piekło - Tommy trochę popracuje i będzie dobrze. Nie wszystko musi być idealne.
- Odezwał się pieprzony perfekcjonista - syknął i wrócił na miejsce próbując opanować emocje. Bardzo szybko się denerwował, a już szczególnie jeśli chodziło o karierę Adama. Zaszedł bardzo daleko i nie chciał tego stracić. Wszystko musiało być dopracowane. Zespół miał składać się z zawodowców. Gdyby nie Adam, Tommy nawet nie zostałby przyjęty do zespołu. Nie podobał mu się i miał przeczucie, że będą z nim niemałe problemy, których oczywiście przez cały ten czas nie zabrakło.
- Na co jeszcze czekacie? - zapytał, patrząc na muzyków[...]
 Próba minęła dość spokojnie, prócz wielu spojrzeń menadżera kierowanych do Tommy'ego, gdy ten grał coś źle. Czasem też kiwał głową, dając mu do zrozumienia, że przez najbliższy czas nie będzie miał łatwo.
Miał wiele do nadrobienia. Nie tylko grę, ale i przyjaźń z Adamem.
 Po krótkich wymianach zdań muzycy zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi. Próba była dość długa i wszyscy byli zmęczeni. Sauli wyszedł kilka minut przed zakończeniem, myśląc, że będzie ona trwała jeszcze długo.
 Tommy zbliżał się do wyjścia. Zatrzymał się słysząc swoje imię. Odwrócił się widząc podchodzącego do niego Adama.
- Hm? - mruknął
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- O czym?
- Nie jestem pewien czy dasz radę zagrać na wszystkich koncertach. Jest ich chyba sześć, a ty ledwo grasz jedną próbę. Może poszukać kogoś na tymczasowe zastępstwo?
- Adam , nie przejmuj się mną, dam radę
- Ale twoja dłoń, widzę, że cię boli
- To nic takiego, zagoi się
- Na prawdę nic się nie stanie jeśli znajdziemy kogoś na zastępstwo - nalegał Adam
- Ale ja nie chcę - odparł stanowczo - Dzięki, że się tak o mnie martwisz, ale nie jestem dzieckiem i wiem co mogę - dodał
 Adam patrzył się na niego dłuższą chwilę. Nie mógł oderwać wzrok od brązowych tęczówek. Zbliżył się. Jego dłoń ocierała się o dłoń blondyna wywołując przyjemny dreszcz. Pochylił się, jego czoło prawie stykało się z czołem blondyna. Wiedział, że już się nie wycofa. Delikatnie musnął ustami wargi Tommy'ego. Ratliff zamknął oczy czując bliskość Adama. Posuwali się za daleko, ale było to tak przyjemne uczucie, że nie chcieli przestać. Brunet złączył swoje usta z ustami Tommy'ego i poddał się chwili. Chłonęli swoją bliskość wszystkimi zmysłami. Nagle drzwi od sali otworzyły się. Adam błyskawicznie odsunął się od Tommy'ego, ale było już za późno. Sauli stał w progu jak wryty. Nie widział co zrobić. Po chwili wyszedł zamykając drzwi z hukiem. 

sobota, 1 czerwca 2013

21.Pustka

Przybywam! Odcinek dedykuję Till i mojej przyjaciółce Paulinie. A właśnie, Paulina prowadzi bloga i jest najprawdopodobniej za skromna, ponieważ nie chce żebym go pokazała....ale i tak pokaże XD http://lancuchmilosci.blogspot.com/ <--- Zapraszam, już 10 odcinek ;O (Szybka jest xD)
Little Vampire: Mam nadzieję, że spodoba Ci się rozwinięcie akcji :D
Zapraszam do czytania i komentowania! <3

Mogą być błędy, bo akurat przy sprawdzaniu gadałam na Skype z dwoma debilami i nie mogłam sie skupić xDD
__________________________________

*Tommy patrzył się na płaczącą Emily. Przeczesał palcami długą grzywkę.
- Ty na prawdę myślałaś, że jestem takim idiotą? - wykrztusił z siebie. W jego głosie było słychać złość i niedowierzanie.
- Tommy, ja na prawdę nie.. - zawiesiła głos. Nie wiedziała co powiedzieć dalej. Jak wytłumaczyć to, że zrobiła z życia Tommy'ego piekło - Ja nie wiedziałam, że on będzie do tego zdolny..
- On? - uniósł brew - ON!? - podszedł do niej i szarpnął - To ty spieprzyłaś mi życie! Rozumiesz? Ty! Jemu jestem wdzięczny! - krzyknął prosto w jej twarz, na której zaczęły spływać kolejne łzy. Puścił jej ramiona i nie oglądając się ruszył przed siebie. Dziewczyna podbiegła do niego i złapała go za rękę - Tommy, proszę. Nie idź - wybełkotała.
- Mam nadzieję, że już nigdy nie staniesz mi przed oczami. Nie chcę cię już nigdy widzieć ! - wyrwał rękę z jej uścisku i zrobił krok na przód
- Tommy, ja nie mam już tych pieniędzy - wyszeptała zmuszając Ratliff'a do odwrócenia się - Nie potrzebuję ich. Nie potrzebuję niczego co jest związane z tobą - odparł*

Zamknąłem kolejny nie udany rozdział w moim beznadziejnym życiu. Szkoda tylko, że kosztował mnie aż tak wiele.

 Tommy leżał na środku swojego łóżka. Była godzina dziewiąta. Kilka łez spływało po jego policzkach. Zastanawiał się czy jeszcze zdoła ocalić choć trochę przyjaźni Adama. Czy nie jest jeszcze wszystko stracone. Przed oczami miał tylko jedną wizję. Samotność.
 Z zamyśleń wyrwał go dzwonek jego telefonu. Ucieszył się, że wysiadła tylko bateria, a nie cała reszta. Spojrzał na wyświetlacz.
- Matko..- szepnął zrezygnowany widząc znajomy numer - Halo?
- Cześć. Mam nadzieję, że nie zapomniałeś jak gra się na gitarze?
- Bez zbędnych komentarzy.. - odburknął
- Dobrze. Jutro widzę cię w Nowym Jorku. Hotel Districk. Za parę dni koncert. Mam nadzieję, że rozumiesz - powiedział szorstko - Chciałbym również wiedzieć, co stało się z twoimi pieniędzmi. Na twoim koncie nie ma już nic.
- Porozmawiamy jak przyjadę.
- Do zobaczenia - odparł i rozłączył się.
Blondyn westchnął głośno. Wiedział, że ta rozmowa była tylko ciszą przed burzą. Uniósł dłoń nad swoja twarz. Cała ręka pokryta była licznymi siniakami i zadrapaniami. Był cały obolały. Zastanawiał się jak będzie wyglądała jego gra. Po chwili wstał z łóżka i podszedł do instrumentu, który stał w kącie. Złapał za gryf i wrócił z powrotem na łóżko. Ułożył gitarę na udzie i przejechał palcami po metalowych strunach. Lewa ręką zaczęła łapać kolejne akordy przypadkowego utworu. Obolałe mięśnie dawały się we znaki.
 Podczas grania melodii do Whataya want from me poczuł całkowitą pustkę. Brakowało mu w tym momencie głosu Adama. Gdy śpiewał biło od niego niewyobrażalne ciepło. Chciał je teraz poczuć. Choć bał się spotkania z Lambertem chciał jak najszybciej go zobaczyć.

***

Lot mijał całkiem przyjemnie, nie licząc starszego mężczyzny siedzącego obok Tommy'ego. Gdy zasypiał zsuwał się na blondyna, lub wydawał z siebie dziwne dźwięki, które nie pozawalały Tommy'emu zasnąć. Po za tym było spokojnie. Żadnego bólu głowy przy starcie, mdłości ani niczego podobnego. Blondyn ciągle zapatrzony był w przestrzeń za oknem. Gdy zbliżali się do lądowania widział wiele wieżowców, apartamentów, hoteli. Ten widok sprawiał na prawdę niesamowite wrażenie.
 Po chwili w głośnikach rozbrzmiał głos kobiety informującym o lądowaniu. Tommy zaczął odczuwać lekki ból w okolicach skroni. Miał wrażenie jakby całe śniadanie, które zjadł w domu podnosiło mu się do gardła. Zasłonił dłonią usta. Wreszcie uczucie zniknęło, lecz ból głowy nie minął. Po niecałych 15 minutach samolot wylądował. Ludzie powoli zaczęli wychodzić ze swoich miejsc[...]
 Tommy taszczył swoją małą walizkę i szukał kogoś znajomego. Po jakimś czasie stwierdził, ze do hotelu będzie musiał dojść na pieszo albo zamówić taksówkę. Nagle dostrzegł znajomy samochód stojący na parkingu. Wysiadł z niego wysoki brunet. Tommy od razu rozpoznał kto to jest. Przyspieszy kroku. Wreszcie stanął przed brunetem.
- Cześć Tommy - uśmiechnął się
Blondyn wpatrzony był w niebieskie tęczówki jak w obrazek. Bez zastanowienia wtulił się w masywne ciało. Po chwili silne ramiona objęły go - Dobrze, że jesteś - mruknął Lambert mocniej tuląc do siebie Ratliff'a
 Tommy nie chciał nic mówić. Chłonął bliskość Adama - Przepraszam - wymamrotał uznając, że to będą najodpowiedniejsze słowa. Odsunął się i ponownie spojrzał w błękitne oczy
- Nie chcę słyszeć od ciebie przeprosin. Nie masz za co przepraszać...Tommy? Wszystko w porządku - spytał zaniepokojony. Blondyn był strasznie blady
- Tak, tak. Boli mnie trochę głowa. Zaraz minie - uśmiechnął się - Jedziemy?
- Jasne - odparł i sięgnął po bagaż Tommy'ego. Włożył go do bagażnika. Po chwili znalazł się na miejscu kierowcy[...]
 Mijali kolejne samochody. Tommy wciąż patrzył przed siebie. Nagle poczuł zawrót głowy. Przycisnął dłoń do ust.
- Adam, zatrzymaj się - powiedział. Adam zjechał na pobocze. Tommy od razu otworzył drzwi i wyszedł z samochodu. Pochylił się przytrzymując długą grzywkę. Adam podbiegł do niego
- Tommy, co się dzieje?
- Pewnie po tym locie. Ciągle jest mi nie dobrze - odparł. Po chwili nie przyjemne uczucie znowu ustąpiło. Wyprostował się i wziął głęboki oddech.
- Chodź, jedziemy do hotelu. Odpoczniesz