niedziela, 6 stycznia 2013

9.Chciałbym to wszystko odkręcić...


Miną już nie cały tydzień od odejścia Tommiego, Adam zorganizował casting na nowego gitarzystę, ale Lambertowi nie spodobał się żaden, żaden nie miał tylu możliwości jak Tommy. W każdym Adam zauważył jakąś minimalną cechę, która przypominała mu blondyna i twierdził, ze nie mógł by z nią wytrzymać, więc od razu kandydat był skreślany, nawet jeśli był wirtuozem gry na gitarze. Adam od pewnego czasu, przestał przejmować się, że Tommy go opuścił, ale za to te uczucia zastąpiła złość, złość na blondyna, który nie tylko skrzywdziłjego, ale i cały zespół, a najgorsze, że przez karanie Adama, karze fanów, którzy zawsze czekają nie tylko na samego Lamberta, ale na całą Glamily.

*Adam*

Nigdy nie znajdę podobnego człowieka do Tommiego, ten egoistyczny dupek, ma w sobie coś, czego nie da się po prostu zastąpić. Jest w nim cecha bez której ten zespół nie istnieje

- Adam, musisz się zdecydować, bo w ten sposób nigdy nie znajdziemy dobrego gitarzysty, a jeśli tak bardzo chcesz Tommiego to może zadzwoń do niego - powiedział wkurzony na Adama Issac. Już nie mógł wytrzymać tej sytuacji.
- A myślałeś, ze nie dzwoniłem? Dzwonie codziennie, nawet po kilka razy odkąd wyjechał
- Tommy to jeden wielki egoista i nikt więcej, myślałem, że ma jeszcze trochę rozumu

*Adam*

Pewnie jakbyś wiedział co zrobiłem, to mnie byś tak nazwał

- To niestety jego wybór
- Ale żeby nie odbierać telefonu i nic nam nie powiedzieć?
- Z tej strony to akurat jest głupkiem, ale to, że odszedł to nie była jego wina, szczerze mówiąc, przez swoją głupotę zmusiłem go do tego, więc pretensje miejcie do mnie - Adam wyszedł z salonu i poszedł w stronę swojego małego pokoiku. Nagle zatrzymał się, zatrzymał się obok drzwi do pokoju Tommiego. Stał i wpatrywał się w nie.

*Adam*

Tommy...brakuje mi ciebie...wróć...

Brunet patrzył na drzwi dłuższą chwilę, po długim namyśle wkroczył do pokoju blondyna.

*Adam*

Heh..Tommy nigdy nie pozwalał mi tu wchodzić, ciekawe co on tu trzyma

Adam jednak nie należał do osób, które lubią grzebać w rzeczach innych, miał potem straszne wyrzuty sumienia, więc usiadł tylko na łóżko. Nie mógł się powstrzymać i zajrzał do małej szafeczki,  uśmiech zawitał na jego twarzy ujrzawszy zdjęcie, zrobione kiedyś przez jego brata. Na zdjęciu uśmiechnięta para obejmowała się, mając na głowach śmieszne, świąteczna czapeczki. Adam od razu przypomniał sobie to miłe wydarzenie:

Ciemna, zimna noc za oknem domu rodziny Adama, nie wiadomo skąd spadł śnieg i pokrył białym puchem ulice San Diego. W domu świeciła się różnymi kolorami, pięknie ozdobiona choinka, pod którą leżało pełno prezentów. Te święta Tommy spędzał u Adama, kochał do niego przyjeżdżać, w domu zawsze panowała miła, rodzinna atmosfera, przy której blondyn czuł się wspaniale. Zapach przygotowywanych przez Leilę potraw wprawiał w szaleństwo wszystkich domowników. Tommy zauważył, że jeszcze nigdy nie czuł się tak niesamowicie, jego mama nigdy nie starała się zbytnio na święta, czasem nawet święta te w ogóle nie były obchodzone. Adam, choć był ateistą uwielbiał Boże Narodzenie, nie tylko z tego powodu, że mógł jeść ile mu się spodoba, ale też, że mógł zobaczyć całą rodzinę w komplecie. 
- Patrzcie co wytrzasnąłem ze strychu ! - krzykną wbiegający do pokoju Neil
- Mam nadzieję, że to nie zdechły szczur - zaśmiał się Adam tuląc do siebie Tommiego
- Nie, coś lepszego - Neil wyciągnął z worka dwie czerwone, świąteczne czapeczki i nałożył parze na głowy - Uśmiech ! - krzyknął naciskają zielony przycisk w aparacie[...]
- No to już mamy pamiątkę po naszych pierwszych spędzonych razem świętach - Adam, popatrzył się na wyświetlacz aparatu a później na Tommiego, zbliżył się delikatnie do blondyna i ucałował jego wilgotne usta
- Wesołych Świąt Adam 
- Wesołych Świąt Tommy...

- Adam? 
- Ashley ?! Matko nie strasz mnie 
- Co robisz w pokoju Tommiego? Znaczy już nie Tommiego
- Nic, tak tylko wszedłem - Adam chciał szybko schować zdjęcie, tam skąd je wyciągnął
- Co to? - dziewczyna podeszła do bruneta i wyciągnęła z jego dłoni zdjęcie
- Adam? Skąd to masz?
- Znalazłem w szafce Tommiego...
- Kto ci pozwolił grzebać w jego pokoju?
- Nie mogłem się powstrzymać, ale dzięki temu jestem pewien jednej rzeczy
- Jakiej?
- Nie wytrzymam już bez Tommiego ani chwili dłużej - Adam poderwał się z łóżka i szybko pobiegł do swojego pokoju. Brunet wyciągnął z szafy małą, czarną walizkę i włożył do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Wbiegł do salonu by powiedzieć wszystkim, żeby się o niego nie martwili i wyszedł z autobusu. Niestety lotnisko było dość daleko i jedyne co mu zostało to zadzwonienie po taksówkę [...]

Lot miną szybko, a Adam w ogóle nie odczuł zmęczenia, w porównaniu do Tommiego kochał latać samolotem. Teraz był w Los Angeles i jechał taksówką w stronę Burbanku - rodzinnego miasta blondyna. 
- Ciekaw jestem jak Tommy zareaguje, gdy mnie zobaczy...- mrukną do siebie Adam
- Jesteśmy na miejscu proszę pana 
Adam zapłacił taksówkarzowi, wziął swoją walizkę i wyszedł z samochodu. Na ulicach było bardzo pusto, można było tylko usłyszeć szelest liści na drzewach. Adam szedł wąskim chodnikiem w stronę domu, gdzie miał spotkać się z Tommym. Po 5 minutach stanął przed drzwiami, w głowie ciągle układał sobie zdania jakie wypowie przy blondynie. Zapukał delikatnie i od razu usłyszał kroki. 
- Dzień dobry 
- Adam? Dzień dobry, co ty tutaj? - zaskoczona kobieta, stanęła jak wryta
- Ja do Tommiego, mogę wejść?
- Tak, tak... - wpuściła Adama i zawołała chrypniętym głosem - Tommy! Masz gościa!
- Ja? Kog... - Tommy stanął po środku pokoju i patrzyła się na Adama - Adam? Co ty tu robisz?
- Tommy... możemy porozmawiać?
- Tak...możemy - ostatnie słowo blondyn powiedział bardzo cicho, spuszczając lekko głowę
- To może ja was zostawię samych - mama Tommiego poszła w stronę swojego pokoju
- Chodź, usiądź - Ratliff zaprowadził Adama do salonu - Może coś ci zrobić? 
- Nie, ty też usiądź, muszę powiedzieć ci coś ważnego
- Słucham - Tommy usiadł na sofę, unikał spojrzenia Adama jak ognia
- Ja...chciałbym cię przeprosić za to co zrobiłem, wtedy w moim pokoju, nie wiem co we mnie wstąpiło, nie chciałem, żeby to tak wyszło...Tommy, proszę, wróć
- Adam, ja teraz nie mogę wrócić, nie widzisz co się ze mną dzieje, nawet jeśli bym wrócił to byłoby jeszcze gorzej niż jest w tej chwili
- Tommy...ja cię potrzebuję, ten zespół bez ciebie nie istnieje
- Ale co to za zespół bez przyjaźni, nie rozumiesz, że ta przyjacielska wieź między mną a tobą została przerwana w jednej chwili
- Wiem i właśnie po to tutaj przyjechałem, chcę ją naprawić, ja to wszystko zepsułem i chcę to odkręcić - Adam uniósł lekko podbródek Tommiego, by spojrzeć mu w oczy
- W ten sposób na pewno tego nie odkręcisz, nie widzisz co ty robisz? Wiem, że oboje byśmy chcieli znowu być razem, ale to nie możliwe
Adam nie wiedział co powiedzieć, miał ochotę rozpłakać się jak dziecko, które zbiło ulubiony wazon swojej mamy, chciał zasnąć i obudzić się wtedy, gdy już wszystko będzie tak jak było wcześniej.
- Nienawidzę psuć związków, jeden już zepsułem - nasz, teraz nie chcę zepsuć twojego z Saulim. My to przeszłość, to skończona bajka. Niedawno uświadomiłem sobie, że nasz dawny związek był w większości dla zabawy, dla fanów, dla popisu, oczywiście kochaliśmy się - wiem, ale teraz ty i Sauli tworzycie prawdziwą parę - dla was. My mogliśmy robić co chcemy, raz udawać singli, a raz parę, był to związek bez ograniczeń, a wy macie zasady, na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest przelotna miłość, a przeze mnie będzie zniszczona. Nie odszedłem tylko dla siebie, ale też dla twojego dobra Adam.
- Tommy...ja... - zauważył małą łzę spływającą po policzku Adama - Wiem, że między nami teraz nie dzieje się najlepiej, jak też nie chcę kończyć z Saulim, ale jeśli nawet skończę to na pewno nie będzie twoja wina, nie możesz też obwiniać się za koniec naszego związku, to nigdy nie będzie twoja wina. Ja jestem głupkiem, myślę tylko o sobie, ranie osoby na których mi zależy. W jednej chwili wszystko wali się przez moją głupotę i egoizm. Nigdy nie zastanawiałem się jak dużo może przeżywać inna osoba. Nawet nie wiem co powiedzieć, wiem, że wszystkie wypowiedziane przez ciebie słowa były prawdziwe, myślałem, że przyjadę do ciebie tak po prostu, przeproszę cię i wszystko będzie ok. Teraz mam ochotę po prostu strzelić sobie w głowę, za to co zrobiłem dla wszystkich osób... Nie wiem jak mam cię prosić byś wrócił, gdybyś teraz zajrzał w mój umysł, nie zrozumiałbyś nic, prócz tego jak bardzo chcę to wszystko odkręcić, wrócić do przeszłości...pierwszy raz czuję się tak potwornie...wybacz mi...proszę - Adam ledwo wypowiedział ostatnie słowa, później spod spuszczonej twarzy można było usłyszeć tylko ciche łkanie...



1 komentarz: