środa, 13 listopada 2013

24. Na zawsze

Ciepła dłoń spoczęła na ramieniu Adama, który momentalnie się obudził. Powieki uniosły się odsłaniając błękitne tęczówki. Wzrok od razu powędrował na twarz blondyna.
- Wstawaj, zaraz będą robić ci badania i będziemy mogli wracać do hotelu - powiedział Tommy
- Za chwilę - ziewnął Adam przekręcając się na drugi bok. Tommy szturchnął go mocniej
- Adam no, chcesz stąd wyjść jak najszybciej to wstawaj - odparł mocniejszym tonem
Adam mruknął coś pod nosem. Spuścił nogi z łóżka i złapał się za głowę
- Coś się dzieje? - zaniepokoił się blondyn
- Nie - odpowiedział z delikatnym uśmiechem - Chyba mam tylko guza
Spróbował wstać, po chwili zakręciło mu się w głowie i znów spoczął na łóżku.
- Pomogę ci - Tommy wstał, a Adam delikatnie podparł się o niego. Ruszyli do sali którą wyznaczył Adamowi lekarz. Blondyn został przed salą czekając na wyniki.


Po 30 minutach białe drzwi otworzyły się i staną w nich lekarz. Po chwili z sali wyszedł Adam
- Wszystko dobrze? - spytał Ratliff
- Tak, wyniki są zadowalające. Wszystko jest w normie. Mogą pojawić się mdłości lub zawroty głowy, ale to nic takiego. Pojawił się guz, który po jakimś czasie zniknie.
- Czy będę jeszcze musiał przyjść na jakąś kontrolę? - spytał Adam
- Myślę, że nie ma takiej potrzeby - mężczyzna uśmiechnął się
- Dziękuję bardzo. Do widzenia - uśmiechnął się Adam
- Do widzenia panie Lambert


- Dziękuję Tommy - brunet zwrócił się do Tommy'ego, gdy tylko wyszli ze szpitala
- Za co? - zdziwił się Tommy
- Za to, że przy mnie byłeś
- Daj spokój Adam, co, miałem cię zostawić?
Adam stanął i zwrócił się w stronę blondyna. Tommy spojrzał z zaciekawieniem na wyższego od siebie mężczyznę. Adam zbliżył się i ujął jego twarz w dłonie. Jego oczy błyszczały
- Dziękuję, że byłeś przy mnie przez cały ten czas. Zawsze kiedy cię nie było czułem pustkę. Jesteś tym czego potrzebuję najbardziej. Tommy.. - czuł ostre pieczenie pod powiekami, uśmiechnął się i złączył swoje usta z ciepłymi wargami Tommy'ego. Blondyn oddał delikatny pocałunek. Zawiesił dłonie na karku Lamberta zmniejszając dystans miedzy nimi. Tommy przerwał pocałunek, ale nie odsunął się od Adama - A Sauli? - szepnął ze smutkiem, jednak został obdarowany krótkim pocałunkiem - Po prostu o nim nie myśl - szepnął brunet, widząc w oczach blondyna strach. Oplótł go w pasie delikatnie przyciągając do siebie. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Tommy w ramionach Adama czuł się bezpiecznie. Stanął na palcach i ucałował jego usta najdelikatniej jak potrafił. Jego wargi drżały, spojrzał w błękitne oczy - Kocham cię, Adam - był tego pewien.
- Tommy... Tommy, ja też cię kocham- czule przytulił blondyna. Poczuł jak łza spływa z jego oka, ale nie była to łza smutku tylko szczęścia - Zawsze cię kochałem -  Nareszcie jego marzenie spełniło się. Ma Tommy'ego przy sobie, już na zawsze.


***


Sauli siedział w hotelowym pokoju. Trzymał w ręku oprawione w ramkę zdjęcie Adama i Tommy'ego. Podszedł do okna i delikatnie odsłonił firankę. Zobaczył ich, przytulających się do siebie. Jego serce zostało rozszarpane na strzępy. Z całej siły rzucił zdjęciem w ścianę. Ukucnął i skrył twarz w dłoniach. Miał nadzieję że to jeszcze nie koniec, a teraz wszystko zostało zburzone. Nie pozostało mu nic innego niż po prostu pozostawienie wszystkiego. Nie chciał już widzieć się z Adamem. Wyszedł stamtąd najszybciej jak potrafił by uniknąć spotkania. Zostawił Adamowi tylko wiadomość na stole z nadzieją że Lambert ją przeczyta.


EPILOG


- Za 2 minuty wchodzicie! Skupcie się! - krzyknął menadżer. Adam złapał dłoń Tommy'ego i ścisnął ją.
- Stresujesz się? - szepnął słysząc wrzaski publiczności
- Trochę - odpowiedział blondyn uśmiechając się nerwowo
- Ja też. To jak? Idziemy
- Nie pocieszasz - zaśmiał się
- Będzie dobrze - odpowiedział i pociągnął Ratliff'a na scenę. Tommy schował się w cieniu, a Adam wszedł na środek sceny wywołując falę krzyków. Popłynęły pierwsze nuty. Każda zaśpiewana przez Adama piosenka wywoływała coraz większe emocje. Nareszcie przyszedł czas pokazać światu co dzieje się w jego sercu. Podszedł do Tommy'ego i przyciągnął go na środek sceny. Spojrzał w brązowe oczy. Delikatnie uniósł jego podbródek.
- Kocham cię, Tommy Joe Ratliff - szepnął do mikrofonu i ucałował blondyna. Krzyki rozbrzmiały w całej sali.


KONIEC

____________________________________

Na początek chcę przeprosić, za moją chamskość. Zakończyłam to opowiadanie tak brutalnie. Przyznam się.. nie mam pomysłu na dalsze prowadzenie tej historii. Żałuję, że nie zaplanowałam jej od początku do końca. Nie jest mi łatwo. Nie sądziłam, że zwiążę się tak bardzo z tym opowiadaniem, sądziłam, że pisanie tej historii jest tylko stratą czasu. Jednak nie. Pisząc końcówkę czułam łzy pod powiekami, bo wiedziałam, że muszę pożegnać się z bohaterami i całą akcją. To takie dziwne uczucie, miałam wrażenie jakbym żyła wśród nich. To opowiadanie nie jest idealne, ma masę błędów ale zżyłam się z nim i myślę, że w jakiś sposób dotarło do Was. Mam nadzieję, ze będziecie je dobrze wspominać :)

Oczywiście nie obejdzie się bez podziękowań. Dziękuję Wam wszystkim, którzy dawali mi siłę do dalszego pisania. Nie pozwalaliście bym go porzuciła. Jestem Wam wdzięczna za wszystkie pozostawione komentarze i opinie. Każdy wywoływał uśmiech na mojej twarzy, bez wyjątków. 

Najbardziej dziękuję ~Till i Beautiful Creature (Little Vampire). Byłyście ze mną od początku i mnie nie opuściłyście, za to Wam bardzo dziękuję kochane <3

Nie musicie się martwić, nie zniknę na pewno. Jestem tego pewna, że już niedługo wymyślę jakieś nowe, bardziej zaplanowane i dopracowane opowiadanie. Jeśli będziecie chciały, to zależy od Was ;-; Jakby co, będę powiadamiać tutaj. 

Eh. Tak bardzo nie chcę tego kończyć... niestety muszę. Myślę, że szybko spotkamy się w następnym moim opowiadaniu, być może również o Adommy. 

Dziękuję, Kocham Was <3 

2 komentarze:

  1. Właściwie nie wiem jak to skomentować :( Wszystko zdarzyło się tak szybko i od początku chciałam, żeby akcja się tak potoczyła, ale teraz właściwie jakoś sztucznie to wygląda. W każdym razie biorąc pod uwagę to co napisałaś i, że masz pewnie bardzo mało czasu to i tak nie jest źle. Cieszę się, że wgl skończyłaś to opowiadanie ;) Ja czekam, aż napiszesz następnego fan fica, bo masz fajny styl pisania i na pewno będzie się to miło czytało :)
    Więc życzę duuuuuuuużo weny i czasu ;)
    I mam nadzieję, że zrozumiałaś coś z tego komentarza, bo pisałam go chyba z 3 razy, bo przez szkołe zaczynam używać jakiś mądrych słów i to dziwnie brzmiało...

    OdpowiedzUsuń
  2. http://iamsleepwalker0.blogspot.com/ Zapraszam na mojego bloga. Piszę Adommy :)

    OdpowiedzUsuń