Czekanie dłużyło się w nieskończoność, Adam jak najszybciej chciał poznać, być może, nowego członka jego zespołu. Tommy zajęty był sprawdzaniem wpisów na Twitterze, już dawno tego nie robił. Po dowiedzeniu się od Lisy różnych wiadomości o jej przyjacielu bez problemu znalazł go na tej stronie, dowiedział się mniej więcej w jakich zespołach grał i co najbardziej go interesuje.
Dochodziła godzina 12:00, Brian miał pojawić się już pół godziny temu. Tommy mruknął coś pod nosem i powędrował do łazienki. Po chwili w domu zabrzmiał odgłos stukania w drzwi, Lisa wstała z kanapy i poszła w ich stronę. Otworzyła je i ujrzała swojego przyjaciela wraz z średniego wzrostu, blondwłosą dziewczyną.
- Nie pogniewasz się jeśli Emily na chwilę zostanie? Moja przyjaciółka - uśmiechnął się ciemnoskóry mężczyzna, patrząc się proszącym wzrokiem na Lisę
- No pewnie, wchodźcie
- A o co tak w ogóle chodzi? - spytał, wchodząc do ciasnego korytarza
- Dowiesz się sam, chodź - pociągnęła Briana za nadgarstek i poprowadziła do salonu, w którym czekała na niego miła niespodzianka. Gdy weszli do pomieszczenia, Brian stanął jak wryty i nie mógł uwierzyć w to co widzi
- Cześć - Adam wstał, podchodząc do mężczyzny i uśmiechając się łagodnie w jego stronę, wyciągnął dłoń - Adam
- Brian - uśmiechnął się szeroko i uścisnął Lambertowi dłoń
- Może przejdę od razu do tego, na czym najbardziej mi zależy, słyszałem, że bardzo dobrze grasz na keyboardzie, a miejsce to zwolniło się w moim zespole i bardzo chciałbym ciebie usłyszeć.
- Pewnie, nawet nie wie pa..
- Adam - poprawił go brunet
- Nawet nie wiesz Adam jak bardzo się cieszę, poczekaj chwilę tylko polecę do samochodu po instrument
- Jasne - gdy Brian wyszedł z pomieszczenia w progu stanęła Emily, była kobietą bardzo nieśmiałą więc delikatnie uśmiechnęła się w stronę Lamberta kiwając na przywitanie głową, Adam odpowiedział tym samym. Po chwili z łazienki wyszedł Tommy, ujrzał przed sobą odwróconą do niego plecami blondynkę. Dziewczyna słysząc kroki za swoimi plecami odwróciła się, a uśmiech od razu wstąpił na jej speszone oblicze.
- Tommy - powiedziała cicho, wciąż nie tracąc kontaktu wzrokowego z blondynem
- Emily ! - Tommy podszedł bliżej i uścisnął mocno niższą od siebie dziewczynę, po chwili odsunął się lekko nie zabierając dłoni z jej szczupłych bioder. Gest ten od razu zauważył, przyglądający się tej sytuacji Adam. Tommy pociągnął Emily za rękę w stronę kuchni - Już tak dawno się nie widzieliśmy - powiedział uśmiechnięty, niewidzialna nić zacisnęła się na gardle Lamberta.
- A jak Jake? - Tommy wpatrywał się w zielone tęczówki,
- Niedawno zerwaliśmy ze sobą, to wspaniałe uczucie na reszcie nie mieć ciągłej kontroli, która doprowadzała mnie do białej gorączki, dopiero jakieś miesiąc temu zauważyłam jak bezczelnie i egoistycznie mną manipuluje. Czułam się jak lalka, która jest tylko jego durną zabawką.
- Dobrze zrobiłaś, chociaż nigdy bym nie pomyślał, że może taki być, z tego co zauważyłem dobrze się wam układało
- Na początku tak, sama wierzyłam w to, że zostanę przez kogoś tak na prawdę pokochana, ale rzeczy, do których po jakimś czasie zaczął mnie zmuszać były okropne - każde słowo przechodziło jej przez gardło z coraz większym oporem, choć mogła zaufać Tommy'emu nie lubiła opowiadać o tym wprost
- Czemu znosiłaś to tak długo?
- Wszystko działało na podstawie szantażu, sytuacja w jakiej się znalazłam przerastała mnie, podczas jednego z wieczorów sytuacja całkiem wyszła z pod kontroli - oczy powili zaszły jej łzami, widziała przed sobą tylko rozmazany obraz, wyraźnie widziała jedynie duże, brązowe oczy pełne zrozumienia i współczucia. Wypowiedziała kilka słów, z których Tommy zrozumiał tylko jedno, dreszcze przeszły po jego plecach poczuł kumulującą się w nim złość, "zgwałcił" to właśnie słowo, które dziewczyna wypowiedziała z największym trudem wywołało w blondynie chęć do roztrzaskania głowy facetowi, który zrobił to jego byłej dziewczynie...
Przesłuchanie skończyło się już dawno, Brian i Adam rozmawiali i śmiali się. Lambert nie przestawał się uśmiechać, widząc przed sobą nowego członka jego składu
- Menadżera przekonam szybko, podpiszemy kilka papierów i jesteś z nami - uśmiechnął się poklepując Briana po plecach
- Na prawdę dziękuję, że chcesz mnie przyjąć
- Nie mam powodu by tego nie robić, grasz świetnie, szkoda tylko, że Tommy'ego nie było. No właśnie, wiesz może skąd on zna tą dziewczynę?
- Emily? Nie mam pojęcia, może jego stara znajoma
- Może - odparł Adam
*Adam*
To czemu był nią aż tak ucieszony, że nawet nie zainteresował się przyszłością naszego zespołu...
Uczucie, które przepełniło jego umysł, zdziwiło go - zazdrość, chociaż Tommy nie zrobił nic takiego, co mogło ją wywołać.
Fikcyjne opowiadanie o Adamie Lambercie i Tommym Joe Ratliffie. Zapraszam do czytania :)
sobota, 16 lutego 2013
czwartek, 7 lutego 2013
11.Szczęście do mnie wraca
Resztę tej nocy Adam spędził spokojnie. Nocne koszmary przestały do dręczyć pozwalając mu na spokojnie spać. Czuł, że powoli wszystko wraca do normy. Męczyła go tylko myśl o tym, że będzie musiał o wszystkim co stało się ostatnio powiedzieć Sauliemu. Kiedyś przysięgli sobie, że nigdy nie będą mieć przed sobą tajemnic, nawet jeśli prawda może strasznie boleć. Adam nigdy nie łamał obietnic.
***
Tommy wbiegł zdenerwowany do pokoju, w którym jeszcze głęboko spał Adam, zatrzymał się i uśmiechnął widząc pogrążonego we śnie bruneta.
*Tommy*
Jak śpisz jesteś nie do poznania, ten pełen energii Lambert śpi jak niemowlę.
Podszedł do niego, klęknął tusz przy nim i choć nie chciał tego robić, zaczął delikatnie go szturchać szepcząc przy tym ciche "Adam wstawaj". Po chwili Lambert wymamrotał coś pod nosem i skrył twarz w poduszce, zakrywając się puszystą, białą kołdrą.
- No Adam, stawaj, to ważne
- A nie może poczekać jeszcze 5 minut ? - syknął niezadowolony
- Nie - Tommy wstał i jednym ruchem pozbawił Lamberta ciepłej kołdry
- Oddaj to ! - odburknął, czując zimne powietrze na swojej rozgrzanej skórze, Tommy spojrzał się na niego, dając znak, że nie żartuje - No dobra, o co chodzi? - zaczął przecierać zmęczone oczy
- Ashley chce z tobą rozmawiać
- Jest tu?
- Nie, dzwoniła
- Daj mi ją - Adam wyciągnął dłoń, w której po chwili znalazł się biały IPhone Tommy'ego - Hallo ?
- Adam, cześć, przepraszam, że tak wcześnie, ale uznałam, że powinniście wiedzieć jak najszybciej
- No mów, o co chodzi?
- Tylko się na mnie nie wściekaj
- Ashley, do rzeczy - brunet poczuł lekkie zdenerwowanie
- No więc, wczoraj pokłóciłam się lekko z Camilą ... odchodzi
- Jak to? Żartujesz - Adam jak najszybciej chciał usłyszeć, że to głupi żart, ale nic takiego się nie stało
- Nie Adam, nie żartuję
- Co ty jej znowu nagadałaś?
- Nic, może raczej czego nie powiedziałam, bałam się, że znowu zacznie wtrącać się w wasze sprawy i nie mówiłam jej o całej akcji z Tommy'm
- A co na to menażer?
- Szczerze, to jest załamany, powiedział, że ta sytuacja już go całkiem przerasta i już za nami nie nadąża, o właśnie wszedł do pokoju, dać ci go?
- Tak
- Adam? - w telefonie rozbrzmiał niski męski głos
- Tak ?
- Gdzie ty do cholery jesteś? Od tej akcji z Tommy'm wszystko staje na głowie !
- To nie moja wina, ludzie odchodzą i przychodzą
- Ale nie od tak, załatwiłeś coś przynajmniej z Ratliffem ?
- Tak, wraca - Adam spojrzał się na Tommy'ego, który szperał coś w kuchni, po chwili ich spojrzenia spotkały się, uśmiechnęli się do siebie
- No dobra, przynajmniej to, to kiedy wracacie?
- Niedługo, trzeba już zacząć myśleć co z nowym keyboardzistą, tylko niech tym razem będzie to facet
- Yhm.. ja kończę, muszę jeszcze pozałatwiać te wszystkie papiery z Camillą, cześć
- Cześć - rozłączył się - Tommy wiesz co? - prawie wrzasnął opadając na poduszką
- Wiem, Cam odchodzi i co teraz?
- Pytasz się jakbyś nie wiedział, trzeba znaleźć kogoś nowego..Tommy? A tak w ogóle to gdzie twoja mama?
- Interesy, wraca jutro, więc, cały dom nasz - Tommy uśmiechnął się do bruneta, a w odpowiedzi dostał to samo. Lambert zaśmiał się od nosem, przypomniał sobie jak kiedyś spędzał takie dni, kiedy to razem z Tommy'm mieli wolny dom. Oglądali jakieś durne filmy, na których przeważnie się nie skupiali, najlepsze obrazy dostrzegali tylko w tęczówkach ukochanego, popijali drogie wino, rozkoszując się wspaniałym widokiem przed ich oczami. Każda taka noc kończyła się wspaniałymi, niezapomnianymi przeżyciami, po czym zasypiali wtuleni w siebie. Lambert dałby wiele by przeżyć jeszcze choć jedną taką noc. Nie mógł pogodzić się z tym, że podczas związku z Saulim prawie codziennie pragnie zasmakować miękkich ust niskiego blondyna.
- Tommy - szepnął do siebie i poszedł w stronę łazienki. Wszedł do małego pomieszczenia i zamknął drzwi, oparł się o ścianą i spojrzał w lustro, nie zobaczył w nim sławnego Adam Lambert, który ma tysiące fanów na całym świecie, ale najzwyklejszego człowieka, któremu do szczęścia brakuje tylko trochę miłości. Po chwili wszystkie ubrania znalazły się na zimnej podłodze i strumień gorącej wody poleciała na chłodne ciało Adama. Przezroczyste krople spływały po jego skórze, przynosząc długo wyczekiwane ukojenie.
Gdy wyszedł z pomieszczenia, usłyszał huk i donośny głos Tommy'ego "Ała..kurr!" zaśmiał się pod nosem i poszedł w stronę blondyna.
- Co się dzieje - podszedł bliżej
- Nic, oparzyłem się tylko - odburknął kopiąc leżącą na podłodze patelnię
- Pokaż - Adam przyciągnął go do siebie
- Daj spokój nie jestem dzieckiem - Ratliff próbował się wyrwać, na co brunet mu nie pozwolił. Nagle do domu weszła Lisa i zaczęła przyglądać się całej akcji
- Ups.. może przyszłam na wcześnie - zaśmiała się zdejmując przemoknięty płaszcz, tego dnia pogoda nie należała do najprzyjemniejszych, jesień stawała się coraz chłodniejsza
- Nie, my tylko..ten..Tommy się oparzył - zaczął tłumaczyć się Adam, zerkając na blondyna, który patrzył na niego z poza grzywy. Lisa podeszła do Ratliff'a i pocałowała go w policzek, po czym zrobiła to samo podchodząc do Adama
- Ej, co jest? - spytała troskliwie
- Nic tylko nasza keyboardzistka odeszła - odparł Lambert nie podnosząc wzroku
- To chyba nawet dobrze się składa
- A co w tym niby dobrego ?
- Mój przyjaciel świetnie gra na keyboardzie i właśnie szuka pracy, jest twoim fanem - Adam spojrzał się na dziewczyną coraz bardziej zainteresowany
- A ma jakieś doświadczenie?
- Grał w dwóch zespołach
- To świetnie, kiedy mogę się z nim spotkać ? - Adam poczuł jak wraca mu humor
- Czekaj, zadzwonię do niego - wyjęła telefon z kieszeni i odeszła na bok, wybierając numer przyjaciela
- Super, menadżer nas nie zabije - zaśmiał się Tommy spoglądając na szczęśliwe oblicze Lamberta
- Chyba szczęście do mnie wraca - uśmiechnął się szeroko
- Słuchajcie - Lisa podeszła do nich - Będzie tutaj za dwie godziny, kazałam mu wziąć instrument i że czeka na niego niespodzianka
- Lisa ?
- Tak Adam?
- Dziękuję, Bardzo ci dziękuję - przytulił niższą od siebie dziewczyną
- Nie dziękuj, każdy by tak zrobił na moim miejscu
***
Tommy wbiegł zdenerwowany do pokoju, w którym jeszcze głęboko spał Adam, zatrzymał się i uśmiechnął widząc pogrążonego we śnie bruneta.
*Tommy*
Jak śpisz jesteś nie do poznania, ten pełen energii Lambert śpi jak niemowlę.
Podszedł do niego, klęknął tusz przy nim i choć nie chciał tego robić, zaczął delikatnie go szturchać szepcząc przy tym ciche "Adam wstawaj". Po chwili Lambert wymamrotał coś pod nosem i skrył twarz w poduszce, zakrywając się puszystą, białą kołdrą.
- No Adam, stawaj, to ważne
- A nie może poczekać jeszcze 5 minut ? - syknął niezadowolony
- Nie - Tommy wstał i jednym ruchem pozbawił Lamberta ciepłej kołdry
- Oddaj to ! - odburknął, czując zimne powietrze na swojej rozgrzanej skórze, Tommy spojrzał się na niego, dając znak, że nie żartuje - No dobra, o co chodzi? - zaczął przecierać zmęczone oczy
- Ashley chce z tobą rozmawiać
- Jest tu?
- Nie, dzwoniła
- Daj mi ją - Adam wyciągnął dłoń, w której po chwili znalazł się biały IPhone Tommy'ego - Hallo ?
- Adam, cześć, przepraszam, że tak wcześnie, ale uznałam, że powinniście wiedzieć jak najszybciej
- No mów, o co chodzi?
- Tylko się na mnie nie wściekaj
- Ashley, do rzeczy - brunet poczuł lekkie zdenerwowanie
- No więc, wczoraj pokłóciłam się lekko z Camilą ... odchodzi
- Jak to? Żartujesz - Adam jak najszybciej chciał usłyszeć, że to głupi żart, ale nic takiego się nie stało
- Nie Adam, nie żartuję
- Co ty jej znowu nagadałaś?
- Nic, może raczej czego nie powiedziałam, bałam się, że znowu zacznie wtrącać się w wasze sprawy i nie mówiłam jej o całej akcji z Tommy'm
- A co na to menażer?
- Szczerze, to jest załamany, powiedział, że ta sytuacja już go całkiem przerasta i już za nami nie nadąża, o właśnie wszedł do pokoju, dać ci go?
- Tak
- Adam? - w telefonie rozbrzmiał niski męski głos
- Tak ?
- Gdzie ty do cholery jesteś? Od tej akcji z Tommy'm wszystko staje na głowie !
- To nie moja wina, ludzie odchodzą i przychodzą
- Ale nie od tak, załatwiłeś coś przynajmniej z Ratliffem ?
- Tak, wraca - Adam spojrzał się na Tommy'ego, który szperał coś w kuchni, po chwili ich spojrzenia spotkały się, uśmiechnęli się do siebie
- No dobra, przynajmniej to, to kiedy wracacie?
- Niedługo, trzeba już zacząć myśleć co z nowym keyboardzistą, tylko niech tym razem będzie to facet
- Yhm.. ja kończę, muszę jeszcze pozałatwiać te wszystkie papiery z Camillą, cześć
- Cześć - rozłączył się - Tommy wiesz co? - prawie wrzasnął opadając na poduszką
- Wiem, Cam odchodzi i co teraz?
- Pytasz się jakbyś nie wiedział, trzeba znaleźć kogoś nowego..Tommy? A tak w ogóle to gdzie twoja mama?
- Interesy, wraca jutro, więc, cały dom nasz - Tommy uśmiechnął się do bruneta, a w odpowiedzi dostał to samo. Lambert zaśmiał się od nosem, przypomniał sobie jak kiedyś spędzał takie dni, kiedy to razem z Tommy'm mieli wolny dom. Oglądali jakieś durne filmy, na których przeważnie się nie skupiali, najlepsze obrazy dostrzegali tylko w tęczówkach ukochanego, popijali drogie wino, rozkoszując się wspaniałym widokiem przed ich oczami. Każda taka noc kończyła się wspaniałymi, niezapomnianymi przeżyciami, po czym zasypiali wtuleni w siebie. Lambert dałby wiele by przeżyć jeszcze choć jedną taką noc. Nie mógł pogodzić się z tym, że podczas związku z Saulim prawie codziennie pragnie zasmakować miękkich ust niskiego blondyna.
- Tommy - szepnął do siebie i poszedł w stronę łazienki. Wszedł do małego pomieszczenia i zamknął drzwi, oparł się o ścianą i spojrzał w lustro, nie zobaczył w nim sławnego Adam Lambert, który ma tysiące fanów na całym świecie, ale najzwyklejszego człowieka, któremu do szczęścia brakuje tylko trochę miłości. Po chwili wszystkie ubrania znalazły się na zimnej podłodze i strumień gorącej wody poleciała na chłodne ciało Adama. Przezroczyste krople spływały po jego skórze, przynosząc długo wyczekiwane ukojenie.
Gdy wyszedł z pomieszczenia, usłyszał huk i donośny głos Tommy'ego "Ała..kurr!" zaśmiał się pod nosem i poszedł w stronę blondyna.
- Co się dzieje - podszedł bliżej
- Nic, oparzyłem się tylko - odburknął kopiąc leżącą na podłodze patelnię
- Pokaż - Adam przyciągnął go do siebie
- Daj spokój nie jestem dzieckiem - Ratliff próbował się wyrwać, na co brunet mu nie pozwolił. Nagle do domu weszła Lisa i zaczęła przyglądać się całej akcji
- Ups.. może przyszłam na wcześnie - zaśmiała się zdejmując przemoknięty płaszcz, tego dnia pogoda nie należała do najprzyjemniejszych, jesień stawała się coraz chłodniejsza
- Nie, my tylko..ten..Tommy się oparzył - zaczął tłumaczyć się Adam, zerkając na blondyna, który patrzył na niego z poza grzywy. Lisa podeszła do Ratliff'a i pocałowała go w policzek, po czym zrobiła to samo podchodząc do Adama
- Ej, co jest? - spytała troskliwie
- Nic tylko nasza keyboardzistka odeszła - odparł Lambert nie podnosząc wzroku
- To chyba nawet dobrze się składa
- A co w tym niby dobrego ?
- Mój przyjaciel świetnie gra na keyboardzie i właśnie szuka pracy, jest twoim fanem - Adam spojrzał się na dziewczyną coraz bardziej zainteresowany
- A ma jakieś doświadczenie?
- Grał w dwóch zespołach
- To świetnie, kiedy mogę się z nim spotkać ? - Adam poczuł jak wraca mu humor
- Czekaj, zadzwonię do niego - wyjęła telefon z kieszeni i odeszła na bok, wybierając numer przyjaciela
- Super, menadżer nas nie zabije - zaśmiał się Tommy spoglądając na szczęśliwe oblicze Lamberta
- Chyba szczęście do mnie wraca - uśmiechnął się szeroko
- Słuchajcie - Lisa podeszła do nich - Będzie tutaj za dwie godziny, kazałam mu wziąć instrument i że czeka na niego niespodzianka
- Lisa ?
- Tak Adam?
- Dziękuję, Bardzo ci dziękuję - przytulił niższą od siebie dziewczyną
- Nie dziękuj, każdy by tak zrobił na moim miejscu
Subskrybuj:
Posty (Atom)